czwartek, 10 listopada 2011

gaz ziemny

Nadeszła wiekopomna chwila:) Dziś ok. godz. 15 nasz piec zaczął ogrzewać dom i wodę gazem sieciowym. Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe wysiłki (ktokolwiek przechodził procedury w warszawskiej gazowni wie o czym mowa) zaliczamy tę sprawę do dużych sukcesów!

czwartek, 3 listopada 2011

mieszkamy...

...od sierpnia. Najpierw były komary (dużo) i myszy (przynajmniej dwie). A potem zaczęło się i pierwsze spotkania rodzinne oraz towarzyskie w nowym domu za nami. Wciąż na pudłach, bez szaf i kilku innych (nie)zbędnych rzeczy, ale jesteśmy u siebie! Lista rzeczy do zrobienia/wykończenia/poprawienia jest cały czas w użyciu - na szczęście niektóre pozycje udało się już wykreślić. Potwierdziło się doświadczenie wielu naszych znajomych, którzy po wprowadzeniu się do domu, w którym różnych rzeczy brakuje... przywykli do tego i tak im się to opatrzyło, że już nie widzą mankamentów w postaci "niedokończonych", "niedorobionych", "brakujących" itd. Może ktoś wie, gdzie worek pieniędzy dają, żeby to wszystkie niedoróbki załatwić? :) Bo u nas prócz długów i wyposażenia (garderoba i zasłony/rolety w oknach od strony drogi!!!) jeszcze kilka kluczowych spraw zostało (rynny, parapety zewnętrzne, elewacja tj. tynk strukturalny i drewniane wykończenia, zakup paru urządzeń...). 

A tutaj kilka zdjęć naszych zdobyczy meblowych z allegro.
Niektórym już opowiadaliśmy historię eklektycznej sofy :) Wynik małżeńskiego nieporozumienia (on tylko głośno myślał, analizował, ona JUŻ chciała ją mieć...). Wypatrzona na allegro (poniżej zdjęcie z aukcji), w okazyjnej cenie i opłakanym stanie. Po odnowieniu jest jak nowa, no ale jednak stara...
Generalnie nie było nas na nią stać (a dokładnie na tę renowację), ale jak już te kilka miesięcy temu udało się wysupłać pieniądze (teraz by się nie udało, oj nie) to teraz jest... inaczej... To nie sofa z IKEA (z całą sympatią dla szwedzkich mebli), na której wygodnie siadamy u kilkorga naszych znajomych, ale nasz niepowtarzalny antyk!


Równie ciekawa jest metamorfoza tego fotela (zdjęcie z aukcji) - poszliśmy (tj. żona poszła) za ciosem po sukcesach z sofą :) A zdjęcia całego saloniku później, jak coś będzie w oknach wisiało.

Teraz robi się zimno i myszy wróciły.

Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce.

wtorek, 26 kwietnia 2011

zdjęcia

Nie wiem o co chodzi z tymi zdjęciami, które choć w pionie na bloga wgrywają się w poziomie...
Na razie wklejam kilka fotek robionych za dnia. Kuchnia właściwie skończona - tylko kabel do światełek ukryć i lodówkę przywieźć...

Zaczyna się przykręcanie klamek :)

No i elektryk wszystkie pstryczki założył.

Zostały drobiazgi (pomijając rzeczy, które drobiazgami nie są, ale które z założenia muszą poczekać...), które czas zabierają, no i na gwałt poszukiwana solidna i niedroga ekipa sprzątająca!

środa, 20 kwietnia 2011

dół (prawie) na gotowo :)

Dół pomalowany! Spieszymy się, bo 8. maja inauguracja - rodzinna uroczystość, która musi się gdzieś odbyć :) Wczoraj panowie zamontowali listwy przypodłogowe (białe). Wyszło bardzo ładnie, dobrze komponuje się z białymi paskami pod sufitem.


Pan Stasio (prawie - jak to on :) skończył kuchnię. Prawie, bo ciągle czegoś brakuje. Tempo jego pracy jest osłabiające, rekompensuje je tylko efekt... Ale może na beatyfikację Jana Pawła II zrobimy próbę generalną i coś upichcimy w nowej kuchni?
W piątek elektryk podłączy płytę indukcyjną, zamontuje gniazdka i włączniki.
Bałagan jeszcze straszny.
Jakość zdjęć nie najlepsza, bo robione przy lampie, po zmroku. Może następnym razem coś lepszego pokażę.
Pozdrawiam
111

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

bardzo pomalutku

Podjazd z wystającym ponad poziom gruntu  kominem szamba (trzeba coś z tym zrobić, bo nie da się wjechać samochodem), zorana przez ekipę od gazociągu droga, posprzątane podwórko ze skrzynką gazową na planie głównym :)...



Mamy drzwi na górze (pięć na osiem). Od innego stolarza niż te na dole - widać różnicę w cenie, wykończeniu, detalach... Kolejny zgniły kompromis :(


sobota, 19 marca 2011

malowanie

Malujemynieustanniewdzieńiwnocy... :) Tak na prawdę maluję z pomocą Taty (który jest niezawodny - dziękuję!) i Przyjaciół - wielkie dzięki dla Pawła, Konrada i Przemka oraz ich Rodzin za wyrozumiałość. Na prawdę robi się ładnie... Jeszcze trochę, a będzie można sprzątać. Niech no tylko pan Stasio się zmobilizuje, bo kuchnia woła o dokończenie!
Zleciliśmy posprzątanie terenu panom z firmy z branży ogólnoogrodniczej naszego znajomego. Trzech mężczyzn w sile wieku pracowało trzy dni. Wywieźli cztery kontenery śmieci, rozebrali blaszany garaż, porządnie poukładali pozostałe i przydatne jeszcze w przyszłości deski i drewno, wycięli sosenki-samosiejki z pasa drogowego. Działka stała się jakaś taka duża... Choć do ogrodu jeszcze daleka droga to już przynajmniej jest (z grubsza) czysto i bezpiecznie dla dzieci.
Jutro ma po raz kolejny stawić się u nas ekipa od instalacji gazowej. Będą poprawiać położenie rury zewnętrznej (prace ziemne) i instalację wewnętrzną.

piątek, 4 marca 2011

jak w polskim filmie :)

Na naszej budowie jak w polskim filmie... niestety sezon chorobowy w pełni, więc prace w domu i wokół niego muszą poczekać. Może jutro coś się ruszy, bo zaprosiłem do pomocy większą ekipę krewnych i znajomych. Ale czy uda się w czasie 40-dniowego Wielkiego Postu wszystko załatwić na tyle, żeby na Wielkanoc już mieszkać? Będziemy informować na bieżąco.
111

środa, 16 lutego 2011

fachowcy

Witajcie,
to już mój trzeci dzień urlopu. Jak pisałem przed ostatnim weekendem, całe górne piętro miało być "na gotowo" do malowania już w sobotę.
Wystarczył jednak mały obchód bladym sobotnim świtem i wyszło szydło z worka. "Fachowcy" spieszyli się niesamowicie, a widać to było po wykończeniu glifów okiennych. Po pierwsze, nie wiadomo dlaczego, któryś złapał za duży pędzel i postanowił tym pędzlem nakładać grunt (Śnieżka ma tą zaletę, że pełni rolę białej pierwszej warstwy farby). Dodatkowo nabierał tego gruntu już chyba z resztek, bo odnalazłem na glifach ogromną ilość grudek wyschniętego w kuble gruntu.

Wynegocjowałem z majstrem, że przyśle we wtorek pracowników celem wykonania poprawek. Powiedział im, że będzie szybko... hehehe, ale nie spodziewał się, że będę cały czas na budowie. Przypilnowałem.
Dzisiaj około 15.00 zakończyła się faza gruntowania ścian na piętrze. Następny etap to malowanie.
Na dole jednak walczę ciąglę z poprawkami gładzi , gruntu itp. brrr...


111

piątek, 11 lutego 2011

przygoda z umywalką

Nie pisałem Wam jeszcze o kolejnej budowlanej przygodzie z umywalką w naszej  łazience przy sypialni. Bardzo podoba się nam ta łazienka i dużo siły włożono, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ale znacie już tę fatalistyczną zasadę, z którą czasami mamy i u nas do czynienia, że jak jest za dobrze to na pewno przyjdzie moment, kiedy coś nie wyjdzie, coś się nie uda. No i nie udało się...
A sprawa zaczęła się od zamówienia umywalki Cocktail Koło . Umywalka duża i dopasowana do murowanego obłożonego płytkami blatu. Od początku mi się zdawało, że miała być wpuszczona w blat, ale ostatecznie projektantka wraz z Miłością Mojego Życia (MMŻ) uznały, że będzie nablatowa. Takie umywalki - jeśli jeszcze nie wiecie - różnią się od tych wpuszczanych w blat, jakby to powiedzieć, "figurą", kształtem obrzeża.
Pan Krzysio, glazurnik (pozdrawiamy jako jednego z niewielu!!!!)  zamontował umywalkę, którą MMŻ zamówiła przez internet. I wtedy coś mi nie pasowało. Krótki telefon zupełnie przecież niepotrzebnie zestresował projektantkę (którą pozdrawiam serdecznie) i okazało się, że... numer katalogowy nie ten, że trzeba zmieniać, bo kupiliśmy wpuszczaną, którą Pan Krzysio zamontował jak nablatową, bo tak nakazywała wysokość blatu... więc, ehh... znów poprawka. Pan Krzysio próbował mnie przekonywać, że jest ładnie (cyt.: "i tak ma Pan najładniejsze łazienki w całej okolicy"). Jednak, zdaniem MMŻ, wymiana była  KONIECZNA.
Zatem od początku: zamówienie, kurier, transport na  budowę itd.. Na koniec Pan Paweł, który dokonywał podmiany umywalek stwierdził, że trzeba wymienić też jakieś rurki, bo te z pierwszej wersji nie pasują do drugiej. Z tego wszystkiego tyle dobrego, że nietrafioną umywalkę odkupi od nas projektantka...

Na budowie dzisiaj i wczoraj były poprawki gładzi i gruntowania na piętrze (oczywiście wszystko za pieniądze :) Podobno mogę na górze malować... no, zobaczymy...

111.

poniedziałek, 7 lutego 2011

kolejne wieści

Minęły kolejne dni i ekipa Pana Pawła już rozjechała się do nowej roboty. Nam tradycyjnie zostały szczegóły do wykończenia... dużo szczegółów.
Po pierwsze: trzeba na parterze zrobić kilka poprawek gładziowo/gruntowych, tak, aby ostatecznie pomalować wszystkie sufity i ściany. Nie ma się co rozpisywać ile tych drobnych prac jest, ale dzień roboty jak nic... Do tego panowie przypadkowo zabrali mi nową lampę do gładzi, a bez tego ani rusz!
Po drugie: wszystko na dole i na górze pomalować - 2 dni minimum.
A z przyjemności: założyć prześliczne klamki, które zostały zakupione do drzwi wewnętrznych na dole (swoją drogę jedne z drzwi też nadają się do poprawki, niestety :(. Musimy jeszcze dokupić klamkę do drzwi zewnętrznych, bo jej nie mamy.

Warto by też było:
- posprzątać bajzel w garażu,
- wyregulować drzwi i okna,
- wyrównać teren na działce,
- zrobić jakiś sensowny podjazd i zgrać go z poziomem "kołnierza" do szamba.

Z istotnych brakujących prac i rzeczy to nie mamy drzwi na górze (8 sztuk), drzwi w garażu i bramy wjazdowej, elewacji drewnianej i ostatniej warstwy (tynk strukturalny to się chyba nazywa).

A kiedy się wprowadzimy? Zobaczymy... Ci, co mają nadzieję mówią, że może w lutym, a pozostali, że najwcześniej w połowie marca...

111

czwartek, 3 lutego 2011

podłogi na górze

Ostatecznie gładzie i gruntowanie dokończyli wynajęci panowie razem ze znanym nam już Panem Pawłem. Pracowali tydzień. A dziś zaczęli kłaść panele na górze. Pewnie już wkrótce zapukają po wypłatę. I co wtedy??? Ale tak jakby, nieśmiało zaświtała wizja przeprowadzki...
W międzyczasie pojawiły się problemy z gazem; niby wszystko zaczęło się dobrze, bo przyjechała ekipa do budowy instalacji gazu ziemnego, więc realnie już gdzieś w kwietniu moglibyśmy używać gazu sieciowego zamiast tego z butli, ALE okazało się jednocześnie, że "fachowcy", którzy robili naszą instalację gazową nie znali się na swoim fachu i zrobili ją tak, że jest do wymiany - od skrzynki poczynając na instalacji wewnętrznej kończąc. Załamka. Już się z niej podnosimy, ale ciśnienie nieźle skakało :)



wtorek, 18 stycznia 2011

kuchnia




Pan Stasio podgonił trochę z kuchnią. Choć wiele jeszcze brakuje (kilku szafek i okapu, barku, cokołów, uchwytów, frontu do zmywarki...), to już mniej więcej widać jak to będzie. Do tego trwa malowanie na dole - bo tu już można, a na górze wziąż jeszcze nie (ze względu na niedokończone gładzie i gruntowanie)... Drzwi też już zamontowanie. Tylko jeszcze klamek brak :)

niedziela, 9 stycznia 2011

czas

Strasznie szybko biegnie czas. Nasza mała gromadka daje nam ogromnie dużo wrażeń/radości :) Nie ukrywamy, że wolnego czasu jest bardzo mało, zwłaszcza w kontekście prac budowlanych.

Na budowie czas płynie zdecydowanie wolniej. Czekamy już tydzień na łaskę i niełaskę ekipy od montażu drzwi. W zasadzie to już skończyli... w zasadzie... bo naprawdę pozostało im parę rzeczy do uzupełnienia. Jak byli... to zostawili, pojechali i trudno im się znowu zebrać. Standard.

Zaczęliśmy z tatą robić gładzie w sypialni, tynki są takie sobie, więc to zajmuje trochę czasu. No, ale powoli, powoli sypialnia będzie gotowa pod gruntowanie. Zostało jeszcze 5 (!) innych pomieszczeń i hol na górze. Może do wiosny skończymy :)

Poza tym zabezpieczyliśmy naszą podłogę specjalnym papierem i grubą folią.

Pozdrawiamy
111