...od sierpnia. Najpierw były komary (dużo) i myszy (przynajmniej dwie). A potem zaczęło się i pierwsze spotkania rodzinne oraz towarzyskie w nowym domu za nami. Wciąż na pudłach, bez szaf i kilku innych (nie)zbędnych rzeczy, ale jesteśmy u siebie! Lista rzeczy do zrobienia/wykończenia/poprawienia jest cały czas w użyciu - na szczęście niektóre pozycje udało się już wykreślić. Potwierdziło się doświadczenie wielu naszych znajomych, którzy po wprowadzeniu się do domu, w którym różnych rzeczy brakuje... przywykli do tego i tak im się to opatrzyło, że już nie widzą mankamentów w postaci "niedokończonych", "niedorobionych", "brakujących" itd. Może ktoś wie, gdzie worek pieniędzy dają, żeby to wszystkie niedoróbki załatwić? :) Bo u nas prócz długów i wyposażenia (garderoba i zasłony/rolety w oknach od strony drogi!!!) jeszcze kilka kluczowych spraw zostało (rynny, parapety zewnętrzne, elewacja tj. tynk strukturalny i drewniane wykończenia, zakup paru urządzeń...).
A tutaj kilka zdjęć naszych zdobyczy meblowych z allegro.
Niektórym już opowiadaliśmy historię eklektycznej sofy :) Wynik małżeńskiego nieporozumienia (on tylko głośno myślał, analizował, ona JUŻ chciała ją mieć...). Wypatrzona na allegro (poniżej zdjęcie z aukcji), w okazyjnej cenie i opłakanym stanie. Po odnowieniu jest jak nowa, no ale jednak stara...
Generalnie nie było nas na nią stać (a dokładnie na tę renowację), ale jak już te kilka miesięcy temu udało się wysupłać pieniądze (teraz by się nie udało, oj nie) to teraz jest... inaczej... To nie sofa z IKEA (z całą sympatią dla szwedzkich mebli), na której wygodnie siadamy u kilkorga naszych znajomych, ale nasz niepowtarzalny antyk!
Równie ciekawa jest metamorfoza tego fotela (zdjęcie z aukcji) - poszliśmy (tj. żona poszła) za ciosem po sukcesach z sofą :) A zdjęcia całego saloniku później, jak coś będzie w oknach wisiało.
Teraz robi się zimno i myszy wróciły.
Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce.