Dziś przyjeżdża piec. Gazowy. Junkers. Za namową rodziny i znajomych doświadczonych w budowaniu zrezygnowaliśmy z pieca na paliwo stałe. Niestety grozi to kolejną zimą w wynajmowanym M, gdzie robi się nas gęsto...
Z dużą pomocą Taty mamy już część gładzenia, gipsowania, gruntowania, a nawet malowania za sobą. Dzięki Tato!
Niestety ciągle czekamy na dekoracyjne płytki do łazienki dzieci (płytki włoskie, co jak się okazuje przy zamówieniu małej ilości nastręcza duże problemy...). Chcemy też zamówić blat pod umywalki dla dzieci, bo w swojej naiwności nie robiliśmy murowanego tylko zdecydowaliśmy się na kamienny. A teraz szukanie odpowiedniego koloru i ceny kamienia zajmuje trochę czasu... Już i tak nie zdążymy na poniedziałek, kiedy Pan Sylwek, hydraulik będzie robił biały montaż
i kotłownię.
Prace nad elewacja opóźniają się. Zaczną w przyszłym tygodniu :( Na razie własnymi siłami, wykorzystując ostatnie dni urlopu przygotowuję deski, które będa wykorzystane do tych prac (wejdą pomiędzy styropian, aby w przyszłości montować do nich drewniane elementy elewacji).
Drzwi, choć zrobione i zapłacone ciągle nie dojechały.
Jakoś w tym miesiącu budowa idzie "pod górkę".
czwartek, 19 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)